niedziela, 20 maja 2012

No i ciekawe, po latach trzymania maszyny 'w szufladzie' - okoliczności (sz)życiowe nie pozwalały na (ż)szycie musiałam wyjąć starego Łucznika 884 mamy po to, żeby się dowiedzieć że odtąd łamie igły i się zestarzał, podobnie jak rodzice i dziadkowie zresztą. RAMOL (RAMOLKA) chciała na emeryturę, więc stoi w komórce, a ja udałam się do sklepu po coś nowego no i zaczęło się. Bo takich rzeczy nie lubię. Ale po kolei. Najpierw myślałam o Husquarnie później zdecydowałam się na Łucznika, z racji tego że pomyślałam, że łatwiej będzie dokupić w Polsce asortyment, po drugie stary 'wytrzymał' dobre 25 lat. No i zaczęły się "schody"...bo na to co w sklepach można było obejrzeć nie mogłam się ...zgodzić. Słabej jakości plastik wiązano kiedyś z PRL-em, front maszyny do szycia zresztą nie jest specjalnie ważny, bo to głównie pokrętła i etykietki do zmiany ściegów. Zszokowało mnie za to wyrażenie reklamowe w stylu "metalowe podzespoły" :/ Czyli to co MOGŁAM obejrzeć na półce nie wróżyło najlepszej przyszłości ;/: Zosie, Marysie i Ole odpadały - 3 zygzaki, parę dodatkowych ściegów 300 zł. Kornelie czy Amelie czyli te z "drugiej grupy" -cos ok. 500 w dodatku stara trauma "oj, moja maszyna tego nie schwyci, trzeba ten (plecak, dzinsy)... przeszyć ręcznie. Podwijałam co prawda dżinsy na starym mamay Łuczniku, ale... mama tego nie widziała, a ... od czegoś staruszek się rozregulował. Pomijając, że ze starości. Zdecydowałam sie więc na półkę nr. 3 stwiedzając, że szyję od dziecka, fatazję mam, fanem jestem szycia od lat więc pasuje. Kupiłam cudeńko które mile mnie zaskoczyło bo życzyłam sobie stopek z którymi będę mogła poeksperymentować, no i dostałam w prezencie. Izabelka bez oglądania więc,(pani dufając we własną Inteligencję Wyższą, szczątkowe po studiach pozostałości ekonomicznej wiedzy wykopaliskowej Intuicję i Kosmiczny Porządek nie zażądała przywiezienia maszyny z magazynu do oglądania (nie wiem nawet czy byłoby to możliwe- muszę w RTVEuro zapytać kiedyś)) - trafiła pod moją strzechę. CdN.
Tak więc zaczynam od początkuuuu.... O czym pisać? Ano właśnie, miałam pisać o szyciu, nasunęło się życie.Wkleić zdjęć jeszzcze nie mogę bo miałam na komputerze wirusy -jeszcze software muszę uzupełniać. Między innymi - photoshopa. No i są inne techniczne problemy. Szyciowe życie. Byliśmy na zlocie w Łodzi z klubem szyciowym - forum : 1 Ogólnopolski Zlot e-krawiectwo.net ŁÓdŹ 2012. Zostaliśmy bardzo milo i fajnie przyjęci przez firmy łódzkie, gdzie, z racji tego że jest to 'miasto tekstyliów' miał ktoś kiedyś szczęśliwy pomysł żeby założyć jedną z pierwszych w Polsce Kawiarenkę Szyciową. Oprócz kawy i herbaty podaje się tam maszyny do szycia - od przemysłowych 'stebnówek', overlocków, maszyn komputerowych marki Janome do tzw. 'hafciarek' Zostaliśmy zaproszeni na: darmowe warsztaty (szyliśmy tunikę), pokazano nam obsługę techniczną overlocka i maszyn w ogóle, "filcownik", stację parową z żelazkami lekcją prasowania, poratowani cateringiem - ten nie był niestety za darmo ale był smaczny i zdrowy - pamiętano o mojej diecie! Na koniec obdarowano nas reklamówkami - pasmanterią. Obkupiliśmy się w sklepie, Łódź jest zdecydowanie tańsza niż niektóre inne miasta i bodajże lepiej zaopatrzona :) O mało co nie poszliśmy 'na materiały' - znaczy się, dziewczyny poszły, ale niektóre przyjechały wcześniej. Ja byłam tem tylko przez sobotę - niedzielę. Nie mogłam na dłużej zostawić zwierzaków, a rodzinka ani znajomi nie chcieli popilnować :(

wtorek, 20 marca 2012

Witam wszystmich. no cóż, to będzie pierwszy raz, kiedy piszę bloga również 'dla kogoś' - moje pierwsze, wcześniejsze próby były to albo posty osobiste, albo z wierszami które nie chciały trafić ' grzecznie' do szuflady - rzecz jasna, nie dla szerszej społeczności.
TO ma być blog hobbistyczny - o... szyciu. Głownie, bo co prawda szycie to moja pasja, ale życie chyba zmiesza sie czasami z głównym nurtem rzeki Snów i Mody.
Z zawodu jestem artystą, tyle że moim marzeniem bylo zostać muzykiem, wiec zaczęłam od tego. Później przyszło mi do głowy ASP, ale nie wiedziałam że jest u nas na uczelni kierunek 'moda i design' gdybym coś o tym wiedziała, pogoniłabym mimo przeszkód. A tak wciągnęła mnie rzeka życia, praca, itd. Nie chciałam być pionkiem, siedzieć i gapic się za okno, kiedy profesor będzie nauczał żactwo... Dzisiaj mogę sobie żałować - wielu osobom jest to znany temat.
Mam nadzieje, że uda mi się mimo wirusów i braku paru programów opanować wierzgający komputer i nerwicę własną (na punkcie wirusów mam hopla) i zamieszczę w końcu parę zdjęć bo jest to hobby czysto wizualne.
Szyję od lat ponad 20 - tyle że nieregularnie, wcześniej szyła moja mama, babcia też dziergała nam sweterki kiedy była młodsza, ala poza posiadaniem maszyny szyła jakoś bez entuzjazmu. Za to maszynę, starego Singera na pedał - posiadała jeszcze moja prababcia :-)

Wcześniej szyły moje prababki chyba ręcznie...